Aż do śmierci?
Składając małżeńską przysięgę, zapewne nikt nie spodziewa się takiego obrotu spraw. Rodzina – podstawowa komórka społeczna – w założeniu ma opierać się na miłości, zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa. Mimo tych wzniosłych założeń, problem przemocy w rodzinie nie znika. Często jest on na tyle poważny, że słowa „nie opuszczę cię aż do śmierci” zamieniają się w realną groźbę. Prześladowca robi wszystko, aby odizolować swoją ofiarę od społeczeństwa i sprawić, że będzie ona od niego zależna. Chce mieć nad daną osobą pełną kontrolę.
Kiedy ona mówi „nie” i podejmuje działania zmierzające do wyzwolenia się z tej relacji, on nie może się z tym pogodzić. Ignoruje zakaz zbliżania się, wydzwania, śledzi. Na każdym kroku pokazuje ofierze, że jest i że nie zamierza z niej rezygnować. Niestety, często ofiary przemocy domowej żyją w strachu. Należy im okazać szczególne wsparcie – nie ignorować niepokojących sygnałów, jeśli trzeba – towarzyszyć w wyprawach do miasta, konsekwentnie zawiadamiać policję o działaniach agresora. Ważne, aby pokazać, że z prześladowcą można wygrać.